Pięć dziecięcych języków miłości

   Wielu rodziców, nie zdaje sobie sprawy, że dziecko ma braki emocjonalne.

Gary Chapman, Ross Cambell

Czas na powtórkę z lekcji, jak skutecznie kochać dzieci. Może i dziwne sformułowanie, ale dla mnie było sporym odkryciem. Każdy z nas ma swój indywidualny język miłości, nasze dzieci również. Są nimi- dotyk, afirmujące słowa, wartościowo spędzony czas, podarunki i służenie pomocą.

Chyba zbiorniki miłości moich starszych dzieci są puste. Pierwsze tygodnie epidemii w domu były dobrze zorganizowane, wszystko przebiegało dość gładko, ale od jakiegoś czasu, kiedy moje zmęczenie jest już duże, a moja opieka nad nimi ogranicza się do podstaw, zauważam nasilenie u nich natrętnych zachowań, wygłupów, hałasu i niechęć w spełnianiu moich próśb, czy poleceń.

Największym wrogiem zachęcania dzieci do podejmowania wysiłku jest gniew.

Chłopcy spędzają czas przede wszystkim ze sobą, ja jestem ciągle, ale jest mnie mniej niż zawsze, chociaż zawsze pracuję poza domem i w domu kończę pracę. Im bardziej są niegrzeczni, tym bardziej tracę chęci by razem coś zrobić, wygłupom i przeszkadzaniu nie ma końca. Można się zamęczyć. Co robić?

Wreszcie zapala się lampka – ich zbiorniki są po prostu puste! Żeby czegoś od nich wymagać muszę je napełnić, najlepiej ich „ojczystym” językiem miłości.

Wielu rodziców nie uświadamia sobie,że dziecko może mieć emocjonalne braki, niekiedy tak duże,że dziecko nigdy ich nie nadrobi. Jego dojrzałość emocjonalna ma wpływ na wszystko inne- na jego samoocenę, na emocjonalne poczucie bezpieczeństwa, na zdolność radzenia sobie ze stresem i zmianami, na umiejętności społeczne i zdolność do nauki.

                               Pięć dziecięcych języków miłości, Gary Chapman, RossCambell

Reklama

8 myśli na temat “Pięć dziecięcych języków miłości

  1. Nie ma możliwości napełniać dziecka dobrymi uczuciami 24 h na dobę, nasze moce też się wyczerpują i kto je napełni? 😉 Staram się jak mogę poświęcać czas, wspólnie się bawić, szukać pomysłów na zapełnienie dnia, dawać dużo radości, gilgotek, przytulasów. U Ciebie przynajmniej mają siebie. Z jedynakiem bywa trudniej. Choć wierzę, że każda mama stara się teraz stanąć na głowie, by domowe dni nie skończyły się tylko i wyłącznie przed telewizorem. Im dalej jednak w las, tym trudniej i nam zapanować nad zmęczeniem materiału. Cóż, mimo wszystko poddać się nie można. Powodzenia Zajęta Mamo 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję, niezwykle cieszę się z tak miłej recenzji.😊
      Dzieci tak jak i my, to istoty stadne. W swojej grupie rowieśniczej mogą się wyszaleć, powygłupiać, a tak długi okres w domu przyprawia je o szaleństwo. Nie wiem, co dopiero dzieje się w blokach. My mamy jeszcze dużo natury wokół, a mimo to jest kryzys.

      Polubienie

  2. Spokojnie, choć to już dwa miesiące po wpisie, ale spokojnie, żadne tam braki emocjonalne, po prostu nienormalna sytuacja rodzi nienormalne zachowania, dzieciom nic nie brakuje… poza kontaktem z rówieśnikami, placami zabaw, małpimi gajami [chyba sobie sama taki wybuduję 😉 ]. Wszystko robisz dobrze, w granicach swoich możliwości, a nawet, jak każda mama, czasem poza nimi. NIC im nie brakuje, NIE mają braków emocjonalnych, nie daj się wpędzić w paranoję, bo jesteś człowiekiem, nie tylko matką i masz prawo do zmęczenia, zniechęcenia, niepokoju. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że po otwarciu na świat już u Was i Ciebie lepiej.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję, mamy się lepiej.☺Jeden z Bojowników dojrzewa, następny etap przed nami. Takie to już jest słodko-gorzkie macierzyństwo, jak życie. Dziękuję za dobre słowo. Pozdrawiam serdecznie☺

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s