
„Miłość nie dopuszcza się bezwstydu, współweseli się z prawdą…” Na ołtarzu przysięgamy sobie, na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Życie weryfikuje tę przysięgę coraz częściej.
Okazuje się, że nie tylko wśród ludzi młodych, co oczywiście ich nie usprawiedliwia. Tyle tylko, że to już nikogo nie dziwi. Przyzwolenie społeczne jest na tyle duże, że każdy z nas może żyć z kim chce i jak chce, czyli bardzo często tak – by jego strefa komfortu nie została naruszona. Dlaczego statystyki rozwodów tak drastycznie wzrosły? Czy aby nie bierze się to z dobrobytu właśnie?
To, co można by naprawić teraz się wyrzuca albo wyrzuca się, gdyż jest tak nietrwałe, źle zbudowane, że nie da się z tym nic zrobić. Może ta miłość, miała kolorowe opakowanie, błyszczała, nęciła, a nie miała dobrej, solidnej konstrukcji? Nie jest łatwo zbudować, coś co przetrwa dziesiątki lat, dlaczego? Odpowiedź jest prosta – wymaga bardzo dużo pracy i wysiłku, później jak stalowe mosty – konserwacji. Roślina bez nawozu i specjalnej pielęgnacji także obumiera, te delikatniejsze nawet bardzo szybko. Pośpiech, pieniądz – sami możemy zgotować sobie ten los.
Kiedy już nieco więdniesz, a nie zbudowałeś w swoim życiu prawdziwych wartości, stajesz się pusty niczym „cymbał brzmiący”. Budujesz z kimś dom, ale wszystko zagarniasz dla siebie, pieniądze czas, zaś reszta jest na aby – aby albo byle jak – rodzina, wnuki, święta. I tak latami, bo to męczące. Lepiej się zabrać z tych świąt, z tego życia, uciec w pracę, tam przynajmniej efekty są mierzalne – kasa, w święta podwójna. Nie budujesz więzi.
To nie może się dobrze skończyć… Teraz strona druga, zapychasz dziurę czym się da – po pierwsze pracą, po drugie zwierzętami, bo te przynajmniej nie mówią. Gdyż z ludźmi jest różnie, jeśli nie mogą już słuchać, jak jesteś wspaniały, cicho odchodzą, bo nie można wyprowadzać cię z błędu. A kiedy ta twoja druga połowa, która nigdy z błędu cię nie wyprowadzała, nie jest już tak przekonująca, bo cóż zachorowała, niedomaga – trzeba pozbyć się kłopotu, a będzie przecież jeszcze gorzej…W zdrowiu i w chorobie, na dobre i na złe….
Jesteś wielkoduszny, kupujesz przecież mieszkanie i razem z nią wynosisz worki z waszego wspólnie budowanego domu. Teraz ktoś inny będzie w nim gotował makaron i piekł ciasto. „Miłość na zawsze, najdłuższa, co miała przetrwać lat tyle, śmierć burze, z fijołkiem w kubeczku, świnia, przyszła na chwilę”. Jan Twardowski, Na chwilę
Jeśli jest prawdziwa i dbają o nie obie strony, wtedy przetrzyma. Gdy jest pustą wydmuszką, nie ma szans. Niestety o tę prawdziwą jest naprawdę trudno i czasem wielu rozstań potrzeba, by to zrozumieć, by spotkać kogoś, komu zależy tak samo. By zbudować coś trwałego. Jeśli się uda, to nic tylko takiego właśnie uczucia każdemu życzyć..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nawet ta prawdziwa i zabójcza miłość może się skończyć …cóż na przykład po 40 latach razem. Rzeczywiście ku przestrodze…warto o nią ciągle dbać.
PolubieniePolubienie