W kwestii wiary czuję się teraz trochę jak chrześcijanie w czasach rzymskich. Wyznajesz -na krzyż. Nadeszły czasy, w których trzeba mieć odwagę, by się przyznać do wiary i przygotować na cios.

To nie w modzie jest wierzyć, tym bardziej chodzić do kościoła. Teraz jest moda na to, aby raczej kościół szkalować. Nie trzeba chodzić do kościoła, by być dobrym człowiekiem, można też do niego chodzić, a pod płaszczykiem pobożności robić rzeczy podłe w swoim domu, środowisku. Nie trzeba od razu kogoś okraść czy zabić, wystarczy nie widzieć belki w swoim oku.
O tym dzisiaj nie mówię, antyprzykładów katolików i bezbożnych księży jest wiele. Jednak jest też wielu wielkich kapłanów, charyzmatycznych, uduchowionych, często słucham ich konferencji. Może ktoś nigdy do takiej nie sięgnął, może ktoś nigdy nie usłyszał żadnego świadectwa. Krótko powiem o swoim.
Wszystko się zmieniło, w czasie kiedy moja teściowa umierała. Była osobą bardzo wierzącą i bardzo zależało jej na naszym nawróceniu. Chodziliśmy do kościoła, ale przyznam, że niedziela była dla mnie najgorszym dniem tygodnia. Całe wyjście z dziećmi do kościoła rodziło zawsze napięcia i konflikty, na tyle że potrafiliśmy pokłócić się z mężem przed samym kościołem i do niego nie wejść, rozejść się każde w swoją stronę. Nie trzeba mówić jak wyglądała dalsza część dnia. Działo się tak bardzo często.
Dziwnym trafem mój mąż bez mojej wiedzy zaczął poszukiwać wspólnoty. Mieliśmy poważne przejścia życiowe. Ja w tym samym czasie modliłam się o dobrych ludzi i prawdziwych przyjaciół na naszej drodze, gdyż wszystkie nasze kontakty były powierzchowne i raczej „zabawowe”. W rodzinie nigdy nie było oparcia, z żadnej ze stron. Dziwne trochę, że się modliłam, bo wtedy nawet nie umiałam tego robić. Nie znałam koronki czy różańca, w ogóle wzdychałam głęboko, gdy słyszałam Boże Słowo, był to dla mnie niezrozumiały język.
Wiele się od tamtego czasu zmieniło, wiele się nauczyłam, choć myślałam, że to nie dla mnie. A jednak ilekroć upadam, okazuje się, że to jest właściwa dla mnie droga. Niełatwa, ale dla mnie.
„Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze twoje nad tobą, niech obdarzy swą łaską . Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem” ( Lb 6, 24-26).
Wspaniale, że odnalazłaś tę drogę do Boga i do siebie. Kościoła nigdy nie szkalowałam. Wierzę. Ale niestety trochę się swego czasu pogubiłam i próbuję znaleźć drogę powrotną. Dziękuję Ci za ten cytat. Bardzo..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dobrze napisane. Współczuję przejść i cieszę się, że już minęły.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Choć nie jest łatwo z trójką, to wszystko odwróciło się na dobrą monetę wraz z narodzinami córeczki, takie błogosławieństwo z góry🙂 I dziękuję za odwiedziny. Do ” zobaczenia”😉
PolubieniePolubienie
Ok, na pewno nie jest łatwo. Ja chciałabym mieć trójkę, ale możemy zaczniemy o tym myśleć, gdy tylko córka wróci do pełnej sprawności. Ja również dziękuję. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mocno trzymam za Was kciuki, Mocna Rodzinko.🌷
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy. ❤️
PolubieniePolubienie