Pokojowej Nagrody Nobla nie dostaniemy ani ja, ani Zajęty Tata. Jednak jest coś, co pomaga w małżeńskich manewrach. Jest to dialog małżeński…
Polega on na tym, że jedna osoba zamyka papę, druga słucha bez komentarzy i odwrotnie. Po wymianie, następuje puenta i reguła, co mamy zrobić, żeby było lepiej. Co miesiąc, jest taki dialog przy świecach i nawet bez powodu. Bywa, że są to fajne randki. Bywa i tak, że jest naprawdę zupełnie przyzwoicie w podsumowaniu. No, ale jak przyjdzie Tsunami, to wiadomo…
Oczywiście byłoby miło, jak podpowiadają poradniki spędzić tylko we dwoje jeden dzień w miesiącu i tydzień w roku. Tyle, że jak to wykonać i gdzie? Moje omyłkowe „travel” w domenie już tak sobie chyba prześmiewczo zostanie. Jesteśmy uziemieni, w przenośni, a może bardziej dosłownie, bo u rolników to kalendarz natury dyktuje pracę. Ponad to dziadków do pomocy brak. Zostaje w pogotowiu niania. Udało nam się wyskoczyć do kina w chwilowym „rozmrożeniu”. Każde tego typu wyjście to oddech. Wiadomo, że sytuacja jest teraz dla wszystkich trudna. Tyle, że u nas to, aż tak wiele się nie zmieniło. Obiecywaliśmy sobie wyskoczyć to tu, to tam na weekend. Przeważenie jest to wrzesień, październik, a tak albo praca albo pogody brak. Przemęczenie. I latka lecą, a spontanu brak. Kiedy już szykowaliśmy się na pierwsze dłuższe niż 4 dni wspólne wakacje latem, zamiast Włoch skończyło się na czeskiej wyprawie rowerowej. Cieszę się i z tego, niemniej większość ludzi regularnie wyjeżdża na dłuższe wakacje, planuje weekendy i to jest prawdziwa odskocznia. Pojedyncze niedziele z dziećmi poza domem są, kiedy gwiazdy nam sprzyjają. Może nawet lepiej jest mieszkać w bloku i być zawsze na wylocie, bez uwiązania. Doceniam ciszę i przyrodę na co dzień, ale gdyby tak oderwać się od ziemi trochę…
Witajcie, mam poważne imię i „poważny” wiek. Do tego wszystkiego jestem dojrzałą mamą 3 plus. Na powyższe nie mam wpływu, za to chciałabym podzielić się z Wami moimi wpisami, które noszę długo w sobie albo też chowam do szuflady. Zażartowałam kiedyś, że gdybym miała napisać książkę, to zaczynałaby się od zdania: „Wraz z tobą zamieszkały w tym domu muchy”( dodam, że chodziło tu o mnie, ale o tym innym razem). Na ten moment sprawdzę tylko, czy to co myślę i czuję jako dojrzała kobieta komuś się przyda i tyle.
Jestem potrójną mamuśką, od niedawna sprawdzam się w roli mamy pięknej Helenki. To duża odmiana, kiedy dowodzi się męską drużyną. Chłopcy rok po roku szybko ustalili priorytety, dodajmy pracę zawodową. Nie ukrywajmy – byłam zajęta i jestem zajęta. To się raczej nie zmieni, ale taka ewentualna zmiana mogłaby być wręcz dla mnie szkodliwa. Lubię aktywny wypoczynek, obce jest mi leżenie na kanapie, choć nie wyglądam... do fit mi brakuje...
Co trzeba podkreślić - kocham swoją rodzinę i …kocham książki. Lubię dobrą literaturę i polskie filmy „z treścią”. Lubię się uczyć, interesuję się psychologią i rozwojem osobistym. Stawiam na czas poświęcony dzieciakom, na mądrość i dobre słowo.
Nie jestem żadnym wzorem matki i nie będę się tutaj chwalić i udzielać Wam wspaniałych rad, raczej się z Wami podzielę, tym co mam w głowie na daną chwilę, a myślę dużo – można powiedzieć to mój taki codzienny ultratrening. Choć sama szukam różnych inspiracji i motywacji do działania to nie lubię mentorskiego tonu, zwłaszcza kiedy rozmawiamy sobie po godzinach...
Zapraszam Was do czytania mojego bloga, rozgośćcie się śmiało, wypijcie ze mną od czasu do czasu filiżankę kawy. Będzie mi bardzo miło...
Marzena
Zobacz wszystkie wpisy, których autorem jest Zajęta Mama
Opublikowano
12 myśli na temat “Biała flaga”
Bardzo fajny rytuał, na pewno zapobiega gromadzeniu się niewyjaśnionych spraw i nawarstwianiu się kolejnych.
Oj tak, człowiek chciałby się czasami oderwać. Mi, gdy już od roku siedzę w domu z dziećmi i praktycznie nigdzie nie jeżdżę oprócz lekarzy i ewentualnie spotkań u rodziny, tym bardziej marzy się jakiś czas bez dzieci.. Liczę na to, że gdy małej w końcu usuną rurkę tracheostomijną ktoś w końcu odważy się z nią zostać i wyjedziemy gdzieś, chociażby na jeden dzień, żebym mogła się w końcu zresetować. Teraz nawet wyjazd na dłuższe zakupy byłby dla mnie sporą odskocznią. 🙂
Wyobrażam sobie jak Ci trudno. Może chociaż sama, gdzieś rusz na jedną noc, może mąż da radę. Wiem, że na pewno sprawniej sobie radzisz, ale mąż też pewnie jest przy wszystkim. Ja miałam dość jak Hela miała 6 miesięcy. Zostawiłam ja mężowi na weekend i od wtedy zaczęłam pisać. To mój pierwszy wpis Szlakiem przyjaźni. To, że jeszcze dajesz radę pisać to w ogóle jest wielkie wow, ale wysiłek fizyczny, długi intensywny marsz nawet jak bardzo się nie chce- pomaga. Mimo wszystko wyszłam na rower na godzinę z małą, poczułam się lepiej, a zapowiadał się potężny dołek. Potrzebujesz dla siebie też oddechu będzie wydajniejsza🙂
Może jak minie okres ząbkowania, mała teraz daje porządnie popalić w nocy. Mąż niestety należy do tych, których bardzo ciężko obudzić… A poza tym radzi sobie z dziećmi bardzo dobrze. 🙂 Jeżeli chodzi o wysiłek fizyczny, ćwiczę od jakiegoś czasu co drugi dzień i rzeczywiście dużo mi to pomogło, choć z siłami jest różnie szczególnie po tych ciężkich nocach. Dam radę. 🙂 Nadejdzie lepszy czas, kiedy wszyscy w końcu odetchniemy i odpoczniemy. Dziękuję za wszystkie słowa. 🙂
Dobry pomysł z tymi randkami na przegadanie różnych tematów. W ciągłym zabieganiu, a jeszcze jak dziecię (u Ciebie liczba mnoga:)) ciągle tuż obok i na dodatek zasypia późno, to tego czasu na rozmowy ciągle za mało. O wypadzie z Mężem do kina już tylko pomarzyć.. Przyrody tuż obok zazdroszczę, ale jednak mieszkanie w bloku cenię. Fajnie byłoby żyć tak pół na pół, trochę poza miastem i trochę w centrum.
Fakt – z mieszkania zawsze łatwiej wyskoczyć, zawsze jest jakiś Żabson pod ręką, jakaś sąsiadka do pogadania o pogodzie – na wsi czasem czuję, jakby już było po końcu świata, tylko ja jeszcze siłą rozpędu trwam, zupełnie nie pamiętając, po co… W sumie – dla jakiejś przyczyny kobiety ze wsi zawsze uciekały, czyż nie?
Bardzo fajny rytuał, na pewno zapobiega gromadzeniu się niewyjaśnionych spraw i nawarstwianiu się kolejnych.
Oj tak, człowiek chciałby się czasami oderwać. Mi, gdy już od roku siedzę w domu z dziećmi i praktycznie nigdzie nie jeżdżę oprócz lekarzy i ewentualnie spotkań u rodziny, tym bardziej marzy się jakiś czas bez dzieci.. Liczę na to, że gdy małej w końcu usuną rurkę tracheostomijną ktoś w końcu odważy się z nią zostać i wyjedziemy gdzieś, chociażby na jeden dzień, żebym mogła się w końcu zresetować. Teraz nawet wyjazd na dłuższe zakupy byłby dla mnie sporą odskocznią. 🙂
PolubieniePolubienie
Wyobrażam sobie jak Ci trudno. Może chociaż sama, gdzieś rusz na jedną noc, może mąż da radę. Wiem, że na pewno sprawniej sobie radzisz, ale mąż też pewnie jest przy wszystkim. Ja miałam dość jak Hela miała 6 miesięcy. Zostawiłam ja mężowi na weekend i od wtedy zaczęłam pisać. To mój pierwszy wpis Szlakiem przyjaźni. To, że jeszcze dajesz radę pisać to w ogóle jest wielkie wow, ale wysiłek fizyczny, długi intensywny marsz nawet jak bardzo się nie chce- pomaga. Mimo wszystko wyszłam na rower na godzinę z małą, poczułam się lepiej, a zapowiadał się potężny dołek. Potrzebujesz dla siebie też oddechu będzie wydajniejsza🙂
PolubieniePolubienie
Może jak minie okres ząbkowania, mała teraz daje porządnie popalić w nocy. Mąż niestety należy do tych, których bardzo ciężko obudzić… A poza tym radzi sobie z dziećmi bardzo dobrze. 🙂 Jeżeli chodzi o wysiłek fizyczny, ćwiczę od jakiegoś czasu co drugi dzień i rzeczywiście dużo mi to pomogło, choć z siłami jest różnie szczególnie po tych ciężkich nocach. Dam radę. 🙂 Nadejdzie lepszy czas, kiedy wszyscy w końcu odetchniemy i odpoczniemy. Dziękuję za wszystkie słowa. 🙂
PolubieniePolubienie
Dobry pomysł z tymi randkami na przegadanie różnych tematów. W ciągłym zabieganiu, a jeszcze jak dziecię (u Ciebie liczba mnoga:)) ciągle tuż obok i na dodatek zasypia późno, to tego czasu na rozmowy ciągle za mało. O wypadzie z Mężem do kina już tylko pomarzyć.. Przyrody tuż obok zazdroszczę, ale jednak mieszkanie w bloku cenię. Fajnie byłoby żyć tak pół na pół, trochę poza miastem i trochę w centrum.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I to ma swój urook i czar w szczególnosci w obecnej sytacji 🙂
PolubieniePolubienie
Jak minął dzień? 🙂
PS Wpis o Skórce z Bestii można skomentować 😀
PolubieniePolubienie
Jak najmniej zmiatających tsunami życzę a wolne dni przyjdą wraz z wiekiem dzieci.
PolubieniePolubienie
Fakt – z mieszkania zawsze łatwiej wyskoczyć, zawsze jest jakiś Żabson pod ręką, jakaś sąsiadka do pogadania o pogodzie – na wsi czasem czuję, jakby już było po końcu świata, tylko ja jeszcze siłą rozpędu trwam, zupełnie nie pamiętając, po co… W sumie – dla jakiejś przyczyny kobiety ze wsi zawsze uciekały, czyż nie?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I do tego dziś w nocy przymrozki. Czereśnie kwitną, trzeba je w nocy zadymiać i takie to ziemskie uroki wsi, ech.
PolubieniePolubienie
Nic mi nie mów – magnolię mi ścięło i nowiutką brzoskwinkę…. wiedziałam, że z brzoskwinią będą schody. ale żeby tak od początku? Groza.
PolubieniePolubienie
I nawet pszczoła nie lata…
PolubieniePolubienie
Ale sarny biegają po polach… A latają trzmiele…
PolubieniePolubienie